Minęło już parę dobrych dni odkąd Severus znalazł się pod opieką Weasleyów oraz panny Granger. Przyłapywał się na tym, że specjalnie sam chodził po eliksir do jej pokoiku, by podpatrzeć jakie dziewczyna ma składniki i książki. Zauważył też, że w kociołku obok, na tym samym stole "pichci" jakiś inny eliksi, ale jakoś nie miał ochoty pytać dziewczyny czym on jest.
W sobotę Severus znowu poszedł do "chatki" Granger i wparował bez pukania. Stanął w progu oniemiały widokiem. Panna-Wiem-To-Wszystko stała nad kociołkiem w czerwonych, dresowych spodniach i samym biustonoszu wesoło podśpiewując sobie. Nie zwróciła uwagi na swojego profesora, tylko dalej robiła eliksir. Severus nie wiedział co ma teraz zrobić, jednak postanowił dostarczyć jej odrobiny wstydu. Chrząknął więc zamykając za sobą drzwi, a dziewczyna odskoczyła przestraszona.
- Rozumiem panno Granger, że mamy lato i skwar naprawde doskwiera, jednak może trochę więcej przyzwoitości - odparł zawstydzając ją jeszcze bardziej. Ona już wyciągała różdżke, by się ubrać, gdy nagle jej wyraz twarzy zmienił się w chytry uśmieszek.
- Może i ma pan racje, jednak właśnie jestem w moim pokoju i mam prawo chodzić ubrana tak jak chce, a nawet i w ogóle bez ubrań. - Rzuciła w niego wyzywającym spojrzeniem, a po jego myślach zaczęły skakać opinie na temat jej nagłej śmiałości.
- Mówisz? Z przyjemnością bym to zobaczył - odparł z zamiarem zakończenia rozmowy i wygrania poprzez całkowite zawstydzenie jej. Ale nie wyszło mu, dziewczyna pokazała, że to ona ma zamiar skończyć:
- Ah tak? Myślałam, że nie lubi pan gryfonek
- Nienawidzę - rzechnął zanim się zastanowił.
- A więc bardzo mi miło, że jednak dla mnie robi pan wyjątek. - Zaciągnęła go w kozi róg, aż zazgrzytał zębami. Już miał zaprzeczyć, gdy przyjrzał się jej zgrabnemu, półnagiemu ciału. Nie długo błądził myślami po jej ciele, bo stwierdził, że chodź ładne, to wciąż tej małolaty. Gdy tylko przestał o tym myśleć do głowy wpadła mu riposta, której Granger nie będzie mogła znieść.
- Nawet jeśli, panno Granger, to wydaje mi się, że masz chłopaka, który nie byłby zadowolony z tej propozycji - odparł a dziewczyna natychmiast nałożyła bluzkę na siebie.
- Eliksir jest tam gdzie zwykle. Proszę go zabrać i wyjść - burknęła i wróciła do robienia eliksiru. On jak zwykle zabrał fiolkę i wyszedł.
Gdy wchodził do Nory wypijając Czeluście Piekielne doznał kolejnego szoku. W środku następną niespodzianką była dwójka blondwłosych mężczyzn wlatująca przez frontowe drzwi.
- Uciekajcie! Natychmiast!
Lucjusz jedynie zdążył krzyknąć, gdy za nim i jego synem leciały ogromne płomienie ognia. Severus zdążył jedynie złapać za kołniesz młodą Weasley i wybiec na ogród, gdy przez salon przeleciał płomień. Milimetry przed płomieniem wypadli jeszcze Malfoyowie.
- Co do... - chciał zapytać Severus, jednak wszystko było jasne, gdy zobaczył piątkę śmierciorzerców lądujących przed nimi.
- Witam, Malfoyowie, Severusie - usłyszeli głos czarnoksiężnika dawniej służącego Czarzarnemu Panu.
- Co ty tu robisz Camel? - warknął na niego Severus stając na równe nogi. Spojrzał na Ginny, nie miała większego problemu wstać, jednak natychmiast pobiegła do Malfoyów, którzy leżeli na ziemi ledwo mogąc poruszać głową. Wrócił wzrokiem na śmierciożerce, który na nowo założył na swoją zdeformowaną twarz maskę. Koło niego teraz stały jeszcze cztery inne zamaskowane postacie.
- Kochani, pokażmy temu zdrajcy jak karzemy konfidentów - krzyknął z radością Camel po czym cała piątka wzbiła się w powietrze i ruszyła na Norę Weasleyów. Nie zdążyli nic z nią zrobić. Wystarczyło, że ledwo się do niej zbliżyli a nagle poraził ich prąd i upadli na ziemie.
- Co to, to nie! - Usłyszeli wrzask pewnej dziewczyny z dobudówki koło Nory. Severus spojrzał na Granger i na jej zaciętą twarz. W jednej ręce trzymała różdżkę, a w drugiej fiolkę z jakimś eliksirem. Podbiegła do Severusa i rzuciła zaklęcie rozbrajające na jednego z przeciwników, który pozwolił się zaskoczyć.
- Profesorze, będzie pan w stanie utrzymać całą piątkę w jednym miejscu? - szepnęła do Snape.
- Niedoceniasz mnie Granger - warknął po czym wyjął różdżkę.
- No to teraz proszę to zrobić - zdziwił się gdy po jej słowach natychmiast skoczył do walki. Skakał od jednego do drugiego przeciwnika i rzucał zaklęcia odpychające, co sprawiało, że zostawali w kole.
- Profesorze, proszę wracać! - krzyknęła Granger, a gdy spojrzał na nią widział przerażenie w jej oczach. Obejrzał się dokoła i sam się przeraził. Dziewczyna narysowała krąg, a w nim umieściła powoli stający w płomieniach eliksir. Spróbował wyjść z kręgu, jednak gdy tylko chciał postawić krok za krąg słupy ognia zmieniły się w łuk i połączyły tworząc klatkę nad śmierciorzercami i w tym nad Severusem. Klatka zaczęła się zaciskać, aż poczuł, że zacyna się smażyć na ramionach. By chronić twarz odwrócił się do klatki plecami. Ból był niemiłosierny, jednak po paru minutach przestał go czuć, przestał czuć cokolwiek, upadł nieprzytomny na ziemię.
Świadomość wróciła mu z muśnięciem pierwszych promyków słońca. Zanim otworzył oczy przypomniał sobie wszystkie wydarzenia i poirytowany stwierdził, że ostatnimi czasy za często traci przytomność. Otworzył oczy i zauważył, że tym razem nie jesteś w salonie Nory, ale w małej chatce, którą dążył już ponać.
- Co ja do cholery robię u Granger? - warknął do siebie, jednak nie spodziewał się, że nie jest sam.
- Sam chciałbym wiedzieć Nietoperzu - odpowiedział mu naburmuszony głos, którego właścicielem była ruda czupryna.
- Najpierw Granger teraz ty... Kto następny? Potter? - użalal się i w tym momencie zauważył, że drzwi do chatki się otwierają. Weasly nie zwrócił na to uwagi, bo kontynuował:
- Nalepiej by było, jakbyś już nikogo nie ujżał
- Ron! Po to się tak staram żeby teraz słyszeć i to od ciebie takie rzeczy? - Panna-Wiem-To-Wszystko wtrąciła swoją opinie.
- Mionka, no weź. Od samego początku ci mówiłem że to niepotrzebne...
- Niepotrzebne, to twoje gadanie!
- Czasami mi się wydaje, że za dużo...
- Starczy. Czy wam się wydaje, że naprawde mnie obchodzi ta kłótnia? - Severus, chodź rozbawiony sytuacją nie miał zamiaru słuchać, jak ich ochydny związek się rozpada. Tym bardziej nie chciał być tego przyczyną. - Weasly, bądź tak łaskaw i zawołaj mi tu Malfoyów.
- Nie jestem s... - starał się znów zbuntować.
- Ron... Nie wywołój kolejnej kłótni - znów Granger wtrąciła swoje trzy grosze.
Weasly naburmuszony wyszedł z pomieszczenia, a Granger pokiwała głową z dezaprobatą tym samym sprawiając, że Snapeowi nasunęło się pewne pytanie:
- Granger.. Powiedz mi jedno... Czemu jesteś z tym debilem? - Gdy tylko zadał to pytanie spojrzała się na niego oburzona, jednak nie potrafiła ukryć swojego własnego powątpiewania.
- Zdaje mi się, że to nie pańska sprawa - odparła podchodząc do biblioteczki.
Zapanowała cisza. Severus wiedział, że dziewczyna ma racje, więc nie chciał się już odzywać. Słusznie zrobił, bo po chwili w chatce zrobiło się tłoczniej. Malfoyowie wpadli do środka, a zaraz za nimi pannienka Weasley.
- Zdaje mi się, że ciebie nie zapraszałem Weasley. - Dziewczyna na słowa profesora zaczerwieniła się, a on na nowo poczuł satysfakcje.
- Owszem, ale ja tak. I o ile się nie mylę, to wciąż jest mój pokój. - Znów usłyszał wścibską gryfonkę.
- Granger... - już miał jej wypomnieć jej postawe, ale stwierdził, że nie będzie znów wszczynać kłótni.
- Co jest wójku? - odezwał się Draco podchodząc i siadając na kanapie obok Severusa, który w między czasie zdjął z siebie koc, którym go okryto.
- Czy któryś z was może mi powiedzieć, co to było? Skąd oni wiedzieli gdzie jesteśmy? I czemu na merlina wiedzieli, że żyje!? - wrzasnął dając do zrozumienia, że to bardzo poważna sprawa.
- Spokojnie Sev... - tym razem odezwał się starszy Malfoy.
- Nie... Nazywaj... Mnie... Sev! - tym razem to on poczerwieniał ze złości.
- No już już, spokojnie. Nie mam bladego pojęcia skąd wiedzieli, że żyjesz, ale przypuszczam, że znaleźli cię z mojej winy. Przyszli do nas, przystawili różdżkę do głowy i zaczęli wypytywać gdzie się podziewasz.
- To nie twoja wina ojcze... To matka go wydała - dokończył Draco zaciskając pięści. - A potem... Ją zabili.
Kolejna chwila ciszy. Severus nie wiedział czy ma współczuć, czy się cieszyć, że nareszcie któś pozbył się tej kobiety. Nigdy za nią nie przepadał. Miał duże szczęście, że Lucjusz również nigdy jej nie lubił i był wściekły, że ich rodzice zadecydowali o małżeństwie z rozsądku. Nigdy nie powiedział tego Draconowi, gdyż ten kochał swoją matkę.
- Ja... Nie sądziłem, że ona jest w stanie zdracić rodzine... - Draco miał minę, jakby sam chciał zabić swoją matkę.
- Nie myśl o mnie źle, ale zdolna była do gorszych rzeczy. - Z pewnością Lucjusz nie pocieszył tym swojego syna, ale Severus widział, że ma po prostu już dość tych tajemnic. - Wracając do tematu, coś mi tu nie gra. Nie szukaliby cię, gdyby chodziło tylko i wyłącznie o zdradę.
- Popieram. Poza tym, kim jest ten Camel i czemu... Miał taką twarz? - znów odezwała się Granger.
- Panna-Wiem-To-Wszystko powróciła? - odrzekł kpiąco Severus, na co już dziewczyna chciała odpowiedzieć, ale przerwał jej uniesioną dłonią. - Chris Camel był śmierciorzercą, który nigdy nie otrzymał Mrocznego Znaku. Miał ustalone dni i godziny kiedy się stawiał przed Voldemortem i dostawał zadania i instrukcje. To nietypowy śmierciorzerca, bo ani nie posiadał tytułu szlacheckiego, ani też nie był niezwykłym czarodziejem. Ale miał jedną, ważną cechcę dla Voldemorta: nie było lepszej osoby, która zdobywałaby infomacje na tematy najbardziej skryte. A jego twarz... Z taką się urodził - wytłumaczył profesor i był zdziwiony, że Granger ani razu mu nie przerwała.
- Tak właściwie, to również był jego atut. Ludzie nie chcieli go zbytnio oglądać, a on nigdy nie odpuszczał, więc żeby mieć go już z głowy dostawał wszystko, czego chciał - wtrącił Lucjusz.
- Tylko czego może chcieć od profesora Snape... I to z czterema innymi śmierciożercami? - kolejne pytanie Panny-Nie-Przestaje-Zadawać-Pytań.
- Granger, tego właśnie chcemy się dowiedzieć. A tak właściwie... Czy ktoś mi powie co się z nimi stało po tym jak zemdlałem? - Zaraz po tym jak to powiedział zaczęły go piec plecy, aż prawie krzyknął.
niedziela, 10 lipca 2016
Rozdział II cz. 1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń